Zdrowa i naturalna koloryzacja włosów - zalety farbowania Henną

Witajcie - po dłuższej przerwie wracam do pisania i na pierwszy ogień postanowiłam wziąć farbowanie włosów. Kolor zaczęłam zmieniać sześć lat temu. Zaczęłam od razu od trwałych farb, które niestety osłabiły moje włosy. Rezultatem była drastyczna zmiana fryzury : ścięłam włosy na pazia i przestałam je farbować. Po roku wróciły do normy, odbudowały się i zaczęły wyglądać.. nudno. Przyzwyczajona do płomiennego koloru na głowie rozpoczęłam poszukiwania mało szkodliwej mieszanki do włosów. I wtedy właśnie mama poradziła mi kolorowanie włosów henną (zamienna z "chną").

Henna z proszku
Jako pierwszą wypróbowałam naturalny proszek do barwienia, czyli chnę sypką. Ma postać zielonawego pyłu, który intensywnie pachnie ziołami i naturą. Rozrabia się go z małą ilością gorącej wody i tak powstałą papkę, po ostygnięciu nakłada się na włosy. Największym plusem tego rozwiązania jest jego mało inwazyjne działanie - chna będąca naturalnym produktem (jest wytwarzana z kory) oblepia włos nie wnikając w jego strukturę; działa jak odżywka. Minusem jest zapach przypominający.. bagno/błoto - nie polecam wrażliwym nosom.

Henna Color w kremie
Po kilku farbowaniach henną w proszku stwierdziłam, że pora poszukać nieco wygodniejszego rozwiązania na samodzielne koloryzowanie włosów. Wtedy wypróbowałam Ziołowy Balsam Koloryzujący Henna Color. Na stronie producenta ( http://venita.com.pl ) dostępne są aż 24 odcienie - ja zazwyczaj używałam nr 4, który gwarantował piękne miedziane refleksy (naturalny kolor moich kosmyków to ciemny blond). Kilka dni temu zdecydowałam się na radykalną zmianę i nałożyłam nr 19
. Rudawe przebłyski pozostały, a głównym odcieniem jest ciemny brąz. Niebawem zamieszczę efekty, uwzględniające wypłukiwanie się koloru.

13 komentarzy:

  1. Mi henna bardzo szybko się spłukuje, musiałabym farbować włosy co dwa tygodnie. Dodatkowo mam problem z siwymi i ich nie kryje za dobrze. Staram się wybierać farby bez amoniaku, po robieniu czerwieni na naturalnym ciemnym brązie już wszystko jest delikatne. ^.^ A przesuszenie eliminuję olejowaniem i odżywkami nawilżającymi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Póki co nie zamierzam farbować włosów, zaakcentowałam mój naturalny mysi kolor :) chętnie jednak obejrzę u Ciebie efekty :))

    OdpowiedzUsuń
  3. przydałoby się coś naturalnego dla blondynek :))
    u mnie już ostatnie dni urodzinowego Konkursu, byłoby mi miło gdybyś zajrzała :)) mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/05/urodzinki-konkurs-rozdanie.html Serdecznie zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Przydałoby się, fakt:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No może i ja spróbuje tej henny. Na razie farbowałam normalną farbą , ale za to też godną polecenia : Chantal Color Variete a teraz z nowinek to sobię kupie rozjaśniacz może?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zainspirowałaś mnie, wypróbuję ją!

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jakoś nigdy nie ufałam hennie, wolę zwykłą farbę :)
    Malinowe Ciasteczka

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja od lat jestem blondynką, więc ten pomysł chyba nie dla mnie, ale kto wie może kiedyś zaszaleję. Henną farbuję tylko brwi i rzęsy.

    OdpowiedzUsuń
  9. W chwili wolnego czasu zajrzyj proszę na kosmetyki ekologiczne LillaMai i daj znać czy Ci odpowiadają. Dziękuję z góry :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy ma prawo do własnego zdania - traci je, gdy brak mu kultury!
Miłego pisania!